Niedawno minął rok od rozpoczęcia naszej pierwszej podróży, a w planach mamy już kolejną. To dobry moment, żeby wyciągnąć wnioski i lepiej zaplanować zbliżającą się wyprawę. Dużo piszę tu o podróżach w swoim imieniu, czasem też z perspektywy Aniki, ale jak dotąd nie jej własnymi słowami. Pewnego wieczora, przy kubku gorącej czekolady, postanowiłam przeprowadzić krótki, luźny wywiad z moją córką i towarzyszką drogi, której opinia jest dla mnie ogromnie ważna. Po pierwsze po to, aby podzielić się z Wami tym zupełnie innym spojrzeniem na podróżowanie, jakie ma dojrzała już nastolatka. Po drugie dlatego, żeby wspólnie z nią zaplanować lepszą, ciekawszą i bardziej wartościową podróż, w którą ruszymy w tym roku. Zapraszam Was do przeczytania szczerych wyznań Aniki, jej własnych spostrzeżeń i uwag oraz osobistych planów na następny wyjazd.
Pierwsze pytanie jest łatwe i prosto z mostu. Lubisz podróże?
Tak!
Co w podróżach lubisz najbardziej?
Najbardziej lubię kąpiele w nowych miejscach, w czystej, błękitnej wodzie!
Jakie były Twoje wyobrażenia o podróżowaniu, zanim ruszyłyśmy w drogę?
Wyobrażałam sobie, że będę wskakiwać do czystej, błękitnej wody... i że co kilka tygodni będziemy przemieszczać się z miejsca na miejsce, a w każdym z nich będą na nas czekały inne atrakcje i zabawy. Miałam nadzieję, że poznam dużo miejscowych dzieci, z którymi będę mogła się bawić.
Czy ta prawdziwa wyprawa różniła się od Twoich wyobrażeń?
Przede wszystkim za dużo pracowałaś, a ja musiałam się uczyć. Zapomniałam, że będę musiała wypełniać szkolne karty pracy. Poza tym podróżowałyśmy poza sezonem, więc na kempingach nie było tylu dzieci, ile sobie wyobrażałam. Wszyscy chodzili do szkoły. Za to ta część o kąpielach się zgadza! Pływałam prawie codziennie i o każdej porze dnia.
Trudno było Ci wyjechać i zostawić szkołę, kolegów i koleżanki?
Nie. Na początku w ogóle nie tęskniłam, byłam bardzo podekscytowana wyjazdem, nowymi miejscami i pogodą, bo tam, gdzie jechałyśmy, było już lato. Potem zaczęło mi ich trochę brakować. Wiem, że cała klasa śledziła naszą podróż na Instagramie, kilka razy zdzwoniłam się z nimi w trakcie godziny wychowawczej, więc nasz kontakt całkiem się nie urwał, ale brakowało mi wspólnych spotkań, imprez urodzinowych i wygłupów.
A co powiesz o mieszkaniu w vanie? Zamiana wygodnego pokoju na ciasnego busa była dla Ciebie trudna?
Nie! Mieszkanie w aucie jest wygodne. Mogłam spać w trakcie niektórych, krótkich przejazdów i budzić się już w nowym miejscu. Lubię jeździć w nocy. Mogłam dużo później wstawać, nie musiałam jeździć do szkoły i siedzieć cały dzień w jednej ławce. Fajne było to, że przed rozpoczęciem lekcji mogłam wykąpać się w morzu, a potem nie przebierając się w suche ubrania, mogłam dołączyć do lekcji online, siedząc z komputerem na świeżym powietrzu. Tak naprawdę większość czasu spędzałam na zewnątrz vana. Tylko w deszczowe dni wylegiwałam się w łóżku. Brakowało mi tylko tego, jak każdego ranka w domu Nacho wskakiwał do mojego łóżka. W vanie nasze łóżko jest za wysoko, dlatego Nacho do nas nie przychodzi. W trakcie całej podróży Nacho był bardziej skupiony na zwierzętach i roślinach dookoła nas i nie był taki przytulaśny jak w domu. Ekscytowały go nowe miejsca i zapachy.
A co ze wszystkimi rzeczami, które dziewczyny zwykle trzymają w swoich pokojach? Co z wielką szafą i stertą pluszaków?
To wszystko nie było mi potrzebne w podróży, ale brakowało mi moich roślinek. Moich kaktusów. Ulubione ubrania miałam ze sobą, ale na kolekcję koni nie było już miejsca. Myślę, że za mało wystroiłyśmy vana, zabrakło ozdób, lampek i kolorowych obrazków. Możemy nad tym popracować następnym razem.
Nastolatki lubią zamykać się w swoim pokoju, a my żyłyśmy razem na takiej małej przestrzeni. Nie przeszkadzało ci to?
Czasem tak, a czasem nie. Przyjemnie było spędzać razem czas. W Warszawie nie mamy go tyle dla siebie. Zdarzało się, że potrzebowałam przestrzeni, ale wtedy zakładałam słuchawki i słuchałam muzyki. Teraz znalazłam na to nowy sposób. Montuję sobie zasłonkę między "sypialnią" a resztą auta i odgradzam się od świata.
A szkoła? Która wersja nauki jest lepsza? Ta stacjonarna czy ta na odległość?
Nauka z vana! Lekcje są często dopiero wieczorem, więc nie tracę dnia. No i mogę później wstawać. Sama nauka też jest wtedy fajniejsza. Na lekcjach online są same podróżujące dzieci, a przy imieniu każdego z nich widać, z jakiego loguje się kraju. To ciekawe. Poza tym łatwiej odpowiadało mi się na pytania, kiedy nikt na mnie nie patrzył i wiedziałam, że wszyscy są wyciszeni. Wiedziałam, że jeśli się pomylę, to nikt nie będzie się śmiał. Zamiast sprawdzianów wypełnialiśmy karty pracy i mogłam dużo więcej czasu poświęcić na znalezienie dobrych odpowiedzi. Po prostu mniej mnie to stresowało. Taka nauka zdalna mi odpowiada. Czasem ciężko było mi się zmobilizować do nauki, ale przez to, że lekcje były zazwyczaj wieczorem, nie było tak źle.
Znasz takie powiedzenie, że podróże kształcą? Co to według Ciebie znaczy?
Nie znam, ale myślę, że chodzi o to, że podróże uczą samodzielności.
A Ty nauczyłaś się czegoś w podróży? Stałaś się bardziej samodzielna?
Dowiedziałam się trochę więcej o tym, jak działają pieniądze. To znaczy, zauważyłam, że ich brak jest bardzo trudny i do tej pory nie zdawałam sobie z tego sprawy. Pamiętam, że ceny paliwa w niektórych krajach były bardzo wysokie i że myślałyśmy o powrocie do domu.
Chyba stałam się bardziej samodzielna. Czasem sama robiłam dla nas zakupy i to w obcych językach. Czasem po angielsku a czasem na migi, ale za każdym razem dawałam sobie radę. Często zostawałam sama z Nacho, kiedy Ty chodziłaś po zakupy. Dużo bardziej dbałam o porządek, bo kiedy tego nie robiłam, to zaczynało brakować nam miejsca. Nauczyłam się też, że nie wszystkie pamiątki trzeba kupować w sklepie. Niektóre można znaleźć samodzielnie i będą wyjątkowe, ciekawe i będą miały swoją historię tak jak moje muszle i kamienie.
Jakie miejsca albo zdarzenia najbardziej zapadły Ci w pamięć?
Najlepiej pamiętam moje urodziny! Przyjechałyśmy do Zurychu i to było pierwsze od dłuższego czasu spotkanie z moim rówieśnikiem. Zatrzymałyśmy się u naszej rodziny, bawiłam się z kuzynem, chodziliśmy na basen i graliśmy w Geocaching*. Sama upiekłaś mi tort, zrobiłyśmy tatuaże kredką do malowania oczu, piłam wodę prosto z kokosa i pojechaliśmy do muzeum WOW iluzji. Było extra! Drugą część urodzin spędziłyśmy w parku rozrywki Efteling w Holandii, tego dnia nie zapomnę nigdy!
Poza tym dobrze wspominam nasz pierwszy postój w Chorwacji i wycieczkę śladami dinozaurów. Szłyśmy lasem, ścieżką edukacyjną, potem po skalistym wybrzeżu z pięknymi widokami. Znalazłyśmy ślady łap odciśnięte przez dinozaury w skałach i to był ciekawy kawałek historii i dobra zabawa.
Jak myślisz o idealnych wakacjach to myślisz o locie samolotem do luksusowego hotelu z basenami czy o podróży vanem i kempingach w naturze?
Najlepsze wakacje to trochę tego i trochę tego. Czasem podróż vanem jest męcząca. Dobrze dla odmiany załatwić się i wykąpać w czystej łazience, nie musieć rozglądać się, czy przypadkiem nie stoi się w mrowisku albo, czy nie ma gdzieś jadowitych żmij. Do tego fajnie wypić napój z palemką i zjeżdżać po zjeżdżalni do basenu, ale nie zrezygnowałabym z podróży vanem. Gdybyśmy mogły jeździć vanem w takie miejsca, gdzie jest więcej wodnych atrakcji, mieć własne, czaderskie szklanki ze słomkami i robić więcej egzotycznych soków, to byłoby idealnie! Poza tym w vanie same decydujemy, co jemy. Często wymyślam dania, a Ty je dla mnie gotujesz, bo zaczęłaś w podróży codziennie gotować. Kiedy mieszkamy w mieście, to jem obiady w szkole, a w weekendy często gotuje babcia. W podróży gotujesz Ty, a ja mogę wymyślać co! No i jeszcze jest Nacho! Nie chciałabym patrzeć, jak się męczy w hotelu. Na kempingach są zapaszki, trawa i cień. Widzę, jaki jest wesoły i to mnie cieszy.
Kiedy myślisz o naszej następnej podróży, to co według Ciebie powinnyśmy zrobić inaczej?
Powinnaś mniej pracować...
Tym razem jedziemy tylko do jednego, może dwóch krajów, więc będziemy mogły spędzać więcej czasu w jednym miejscu. Już teraz zaplanowałyśmy kilka postojów specjalnie dla mnie, więc wiem, że czekają mnie na prawdę super atrakcje. Samo to, że mamy jakiś plan, to już duża zmiana.
Kolejna podróż będzie do kraju wybranego przez Ciebie, czyli do Hiszpanii. Czy są miejsca, które szczególnie chciałabyś tam odwiedzić lub rzeczy, które chciałabyś zrobić?
Przede wszystkim to kraj, którego język jest mi bliższy, niż angielski. Lepiej znam hiszpański i na pewno łatwiej będzie mi się tam porozumiewać. Znalazłyśmy fajne miejscówki, gdzie będę mogła uczyć się jeździć konno, chodzić na zajęcia plastyczne i bawić się z miejscowymi dziećmi. Nie mogę się tego doczekać. Poza tym to kraj, w którym na drzewach rosną pomarańcze (!). To oznacza świeży sok każdego dnia. Miejscem, do którego najbardziej chcę pojechać, jest Andaluzja. Jazda konna w Andaluzji to moje marzenie.
Co z językiem hiszpańskim....?
Będę miała dużo okazji, żeby się uczyć. Wezmę słownik i będę rozmawiać z ludźmi. Mam nadzieję, że poznam dzieci, z którymi będę mogła rozmawiać po hiszpańsku. Poza tym jest jeszcze nasz "día español", czyli dzień, kiedy rozmawiamy ze sobą tylko po hiszpańsku. Myślę, że w tej podróży obie szybko się nauczymy.
Co byś powiedziała ludziom, którzy nigdy nie podróżowali vanem?
Że warto. Jest się z dala od miasta, samochodów i wszystkiego, co ma się zwykle pod ręką. Oddycha się dobrym, czystym powietrzem. Jak planuje się wycieczkę, to nie ma tylu wymówek i się na nią po prostu idzie. Człowiek odkrywa, że to naprawdę ciekawe. W mieście łatwiej być leniwym a w podróży aktywnym. Ludzie mają więcej czasu dla siebie i dla bliskich. Można też uczyć się nowych rzeczy, ale nie przez wkuwanie z książek, tylko przez zwiedzanie. Dużo łatwiej zapamiętuje się przez doświadczenia niż przez naukę teorii.
To bardzo mądre słowa. A co z dziećmi, które wolą spędzać czas przed komputerem? Co byś im powiedziała?
Powiedziałabym, że jeśli odłożą telefony i odejdą od komputera, to mogą ujrzeć naprawdę piękny świat. Natura to nie tylko trawa i drzewa. Tam na zewnątrz jest cała piękna przyroda a zwierzęta i ciekawe zjawiska to codzienność. Spotyka się sarny, łosie, ale też jaszczurki i węże. Raz widziałam, jak wąż zjadał jaszczurkę. Oglądałam też pod wodą jeżowce i dużo się o nich nauczyłam. Jeśli nie wyjdziemy z domu na spacer, to nie zobaczymy takich ekscytujących rzeczy.
Kiedy pracowałam, sporo czasu spędzałaś sama ze sobą. Wiem, że możemy to zwyczajnie nazwać nudą, ale zastanawia mnie, czy udało Ci się w tym znaleźć, chociaż odrobinę przyjemności...
Można powiedzieć, że się odświeżyłam. Mogłam robić przeróżne rzeczy w sekrecie. Tańczyć, śpiewać... Czasem dobrze być samemu, robić to, co się chce, a nie co chcą inni. Mogłam też zatęsknić za przyjaciółmi, szkołą i rodziną. Wtedy bardziej się docenia, co się ma.
Może za rok znów usiądziemy sobie przy gorącej czekoladzie i spiszemy Twoje przemyślenia po powrocie z kolejnej podróży?
OK. Może wtedy to ja przepytam Ciebie...
Podsumowując tę przemiłą rozmowę: mniej pracy, mniej nauki, więcej zabawy, wodnych atrakcji, konnych atrakcji, dzieci, reorganizacja i upiększanie vana, więcej kulinarnych zachcianek i to wszystko w słonecznej Hiszpanii. Czyli wszystko, o czym może marzyć 12-latka. Da się zrobić...
* geocaching - popularna na całym świecie gra polegająca na poszukiwaniu ukrytych „skarbów” z wykorzystaniem urządzeń GPS. Jedni gracze ukrywają skrytki i publikują ich dokładne współrzędne na stronie internetowej geocaching.com, aby inni mogli ich poszukiwać.
Comments